Cześć! Praca na TIRach obrosła legendami. Jestem Andrzej i chcę Ci opowiedzieć jak naprawdę to wygląda. Każdy chciałby pracować w miejscu, w którym czuje się dobrze, więc dlatego podzielę się z Tobą moimi spostrzeżeniami.
Jeżdżę ciężkim sprzętem. Konkretnie, jestem kierowcą ciężarówki. Skąd pomysł, by pójść w stronę tego rodzaju kariery? Zaskoczę Cię. Widziałem się raczej za biurkiem w korporacji. Aż tu nagle, przed maturą, zaczęło mi w tym planie czegoś brakować. Tym czymś była wolność. Dusiłem się nawet w garniturze zakładanym na maturę. Osiem godzin w biurze zaczęło jawić mi się jako koszmar.
I wtedy starszy kolega zaprosił mnie do kabiny swojego TIR-a. Wtedy to poczułem, potężna maszyna, którą prowadzi się delikatnie jak wózek dziecięcy. Jezdnia i inne samochody wyglądały jak małe zabaweczki, a ja miałem wrażenie, że siedzę na dachu budynku, a nie w kabinie. Swoją drogą sama kabina kierowcy nie przypominała osobówki. Rozmiar, komfort, systemy dostępne kierowcy biły wszystko na głowę. Bliżej nam było do okrętu lub samolotu, niż zwykłych 4 kółek. Kiedy wysiadałem po godzinnej przejażdżce, czułem się jakbym opuszczał swoje miejsce na ziemi. Wiedziałem, że tam wrócę. Jak tylko zdobędę uprawnienia.
Oczywiście, nie było tak, że zaraz po tych wakacjach zacząłem jeździć. Nie miałem przecież nawet prawa jazdy kategorii B! A co dopiero mówić o kategorii C czy innych dokumentach, które praca na TIRach wymaga. Dziś jednak, jadąc w kolejną trasę, zastanawiam się, jak jest z tą niezależnością w mojej pracy. Niby tak wiele osób mi jej zazdrości, ale czy mają rację?
Praca na TIRach — czy daje niezależność?
Niezależność to jest pojęcie względne. Każdy ma jakiegoś szefa, zleceniodawcę, czy spedytora. Nie siedzę za biurkiem, nie dłubię przy papierach, nie ślepnę od patrzenia w monitor. Jadąc słucham muzyki, ulubionych kanałów na Spotify lub Audiobook’ów, gadam z kumplami na kanałach radiowych. Za oknem mam zmieniający się krajobraz, rzeki, jeziora, lasy, góry, miasta. Nigdy bym tego nie zobaczył w „normalnej pracy”. Nikt mi nie mówi co mam robić, jak i kiedy. Liczy się, że jestem z towarem na czas, a reszta to już moja sprawa. Czy to jest niezależność? Dla wielu ludzi za kółkiem to się nazywa wolność.
No właśnie. Fakt, że w kabinie znajduję się sam, daje mi sporą dawkę samodzielności. Mogę dostosować sobie tempo jazdy, oczywiście w granicach rozsądku. Nikt mi nagle nie wejdzie do pokoju, mówiąc, że ma dla mnie dodatkowe zadanie. Jeśli mam ochotę z kimś porozmawiać, podczas postojów wybieram bardziej zatłoczone parkingi, na których są już inni kierowcy TIR-ów. Zawsze znajdzie się ktoś, z kim można parę słów zamienić, spotyka się też starych znajomych z trasy. A ilu ciekawych ludzi w ten sposób poznałem!
Życie, jak ciągła przygoda
Prawdziwą niezależność kierowca ciężarówki to też wybór pracy, a co za tym idzie, dystansów, które chce się wykonywać. Owszem, tu trzeba mieć już pewne doświadczenie, ale w tym zawodzie jest naprawdę sporo ofert. Niektórzy koledzy z branży lubią krótkie dystanse po Polsce. Ja wolę długie, tygodniowe wyjazdy za granicę, gdzie robi się spokojne i zyskowne trasy. Z czasem popada się w zdrową rutynę i droga mija w miarę szybko. Praca też uczy pokory, tony stali na rozgrzanej nawierzchni to spora odpowiedzialność. Mam w rękach nie tylko ładunek, czy ciągnik, ale też życie innych ludzi na drodze. Zbyt długa droga hamowania może skończyć się tragedią. To nie jest zawód dla bezmyślnych chojraków.
Choć posiadam swój dom w spokojnym miasteczku, czasem żartuję sobie, że chętniej wyposażam mój kącik w aucie. Jest całkiem wygodne łóżko, a nawet czajnik, mała lodówka i mikrofalówka. To taki mały, własny kawałek przestrzeni, który wykorzystuję, gdy w pobliżu nie ma motelu. Mam tu też przyzwoitego laptopa, na którym podczas postojów oglądam wszystko, co najlepsze w serwisach streamingowych (HBO, Netflix, itp), choć nie ukrywam, że lubię odpalić sobie na nim też ciekawe gry. Wolność rządzi.
Trudno nie wspomnieć o kasie. Ta praca daje normalnie zarobić. Na krajowych wyjazdach zarabia się około 4000 zł, choć bywają dużo mniejsze i dużo większe kwoty. Wyciągam 7000 zł na łapę, nie licząc premii. Zarobki mają tendencję wzrostową, bo UE pilnuje, aby nie było dumpingu cenowego kierowców z tańszych państw. która niedługo ma wzrosnąć. Krótko mówiąc — nie narzekam.
Praca na TIRach – jak to wygląda w praktyce?
Czasy, gdy gnało się z narażeniem życia, aby dowieźć towar, minęły bezpowrotnie. I nikt tego nie żałuje. Logistyka rządzi się zasadą „just in time’, czyli „w sam raz na czas”. Masz wytyczoną trasę, prędkość zgodną z przepisami oraz obowiązkowe postoje dla wypoczynku zgodne z regulacjami. Dlatego terminy nie są zbyt napięte, odrobina wprawy i ogarniasz robotę na spokojnie i bez stresu.
Z drugiej strony zwiedzasz świat. W ten sposób zobaczyłem już mnóstwo pięknych miejsc. Zdarzało mi się nawet jednego dnia oglądać zachód słońca nad oceanem, a drugiego oglądać ośnieżone szczyty wiecznego lodowca. Widzieć zorzę polarną, fiordy, a potem trafić do Azji Mniejszej przekraczając na promie Dardanele. Nigdy bym tego nie przeżył pracując za biurkiem, mając dwa tygodnie urlopu nad morzem z rodziną na głowie. Jeśli lubisz włóczyć się po świecie, masz w sobie tę iskrę wyobraźni, która każe Ci zastanawiać się co jest za kolejnym zakrętem — to wiesz, o czym mówię.
Nie ma róży bez kolców. Zawsze jest jakiś minus, ale takie jest życie. Daje Ci to, czego od niego naprawdę chcesz. Stąd prosty wniosek, że jak niczego nie chcesz, to guzik dostaniesz. Szerokości na trasie, kolego.
Przeczytaj także wpis Praca na ciężkim sprzęcie, aby dowiedzieć się więcej.